Ja też mam z tym problem, ale przez lata wypracowałem metody:

  1. Kalendarz ścienny, na którym zapisuję co kiedy mam zrobić,
  2. Kalendarz zeszytowy,
  3. Budziki w telefonie: jak np. teraz wiem, że mam coś zrobić w niedzielę, to nastawiam budzik. Jak teraz wiem, że mam coś zrobić 20.09, to nastawiam budzik na 17.09., piszę w tekście budzika co mam zrobić i ustawiam: godzina 10:00 (czyli ustawiam go na 6 dni i 23h). Dnia 17.09. nastawiam budzik na 20.09.

Co ważne: ze strachu przed tym, że zapomnę coś zrobić, robię to natychmiast (jak odpisywanie na wiadomości: kiedy nie mam czasu lub chęci, żeby odpisać, nie odczytuję. Kiedy odczytam, to od razu odpisuję), kiedy coś mi o tym przypomni, a jeśli to niemożliwe: nastawiam budzik i robię natychmiast, gdy budzik zadzwoni.

Dodam, że ograniczenie wszelkich komunikatorów, stron www itd. też mi bardzo pomaga.

A jak to u Was? Jakie macie sposoby?

  • truffles@szmer.info
    link
    fedilink
    arrow-up
    1
    ·
    18 days ago

    Mam zeszyt w którym zapisuję rzeczy do zrobienia na dany dzień, to czego nie zrobię przepisuję na kolejny, trochę jak bullet journal. Bardziej mi to odpowiada niż tradycyjne kalendarze książkowe, bo czasem zapominam prowadzić taki kalendarz i nie marnuję papieru skoro samodzielnie wpisuję daty.

    Bardziej odległe i powtarzalne terminy wpisuję w kalendarz przy e-mailu żeby o nich pamiętać przy planowaniu dnia/tygodnia, to mam to pod ręką w telefonie.

    Mam problem z takimi rzeczami, które są powtarzalne, ale nie mają konkretnego terminu. Np. lodówkę trzeba umyć raz na dwa miesiące, a nie chcę wpisywać sobie w kalendarz, że 23 października o 17:30 będę sprzątać lodówkę, albo rzeczy ogrodnicze, które trzeba zrobić w danym miesiącu, ale jest to zależne od pogody.

  • kwj@szmer.info
    link
    fedilink
    arrow-up
    1
    ·
    8 days ago

    Ja używam kalendarza elektronicznego w telefonie, zsynschronizowany z kalendarzem w laptopie. Bez kalendarza moja pamięć konkuruje co najwyżej z pamięcią pantofelka. A i tak czasem zdarza mi się zapomnieć zapisać coś, więc mocno walczę z tym, żeby od czasu pojawienia się myśli do czasu zapisania wydarzenia upłynęło jak najmniej czasu.
    Myślałem też o kalendarzu zwyklym, ale boję się, że będę go zapominał ze sobą brać. Ale cały czas z tylu głowy ten pomysł siedzi.

    Komunikatory - tutaj przede wszystkim zmieniłem swoje spojrzenie - dla mnie podstawowym komunikatorem jest rozmowa telefoniczna. To jest jedyny sposób, żeby dostać się do mnie natychmiastowo. Powiadomienia wiadomości ze wszystkich komunikatorów mam wyłączone. Zdarza mi się czasem zapomnieć komuś odpowiedzieć i nie biczuję się tym - nie ma ludzi idealnych. Jednakowoż fakt, że nie mam powiadomień poprawia moją koncentrację i organizację i podczas np. porannego albo wieczornego przeglądu wiadomości udaje mi się wszystkie nieodpowiedziane wiadomości ogarnąć. Jakoś tak łatwiej jest, zarówno dzięki temu, że brak powiadomień sprawił, że łatwiej mi się skupić, jaki dlatego, że jak robię okresowo przegląd wszystkiego, to to jest zorganizowane.