Sezon zimowy już się zaczął, więc najwyższy czas pokazać co chroni mój tyłek przed wodą i jak sobie radzę w te dni, gdy na drogach jest lód, a jechać trzeba.
Ad błotnik
Na rowerze bez bagażnika miałam zwykle taki https://www.centrumrowerowe.pl/photo/product/sks-s-blade-2-56873-f-sk7-w780-h554_1.webp, spoko bo łatwo założyć i zdjąć, nie trzeba z tym jeżdzić codziennie. Co by złodziej nie ukradł klasycznie pochlapać farbą, licząc że rowerzystka rowerzystce inszallah nie ukradnie…. Z przodu miałam wtedy chlapacz diy z butelki przymocowanej do rury dolnej (zagadka czym;). Ogólnie polecam butelki, mnóstwo brzydkich rzeczy a jakże przydatnych na rowerze można z nich zrobić.
Na rowerze z bagażnikiem miałam zwykle najtańszy (właściwie darmowy bo z friszopu) plastik jak te https://prod-api.mediaexpert.pl/api/images/gallery/thumbnails/images/21/2183121/Blotniki-rowerowe-SIMPLA-Next-Long-front.jpg, bez oryginalnych mocować (bo z friszopu), ale takie błotniki i tak się mocuje głównie na ilewleziewszędzie trytytkek, bo się nigdy nie trzymają tak jak powinny.
W marcu w ramach niespodzankowego pimp-up my bike koleżanki i koledzy z warsztatu założyli mi pełne błotniki. To będzie ich pierwsza zima, dotąd w terenie na błocku sprawdzały się dobrze.
Ale: warto pamiętać, że błoto czyt. z soli powstały śnieg bury jak żołnierz wyklęty, znajdzie się nie tylko na pupie, ale też w postaci kropek wszędzie indziej na spodniach, więc osobiście polecam kupić w lumpeksie najtańsze spodnie wierzchnie na rower, wcale niekoniecznie nieprzemakalne żeby się nie ugotować, tylko takie byle ochroniły właśnie przed błotem. A jeszcze można utrafić z odlaskami, jak ktosia ceni bezpieczeństwo ponad styl i szyk. W miejscu docelowym zostawiam na rowerze i przed drogą powrotną wykruszam suche już błoto.
Nie polecam też na zimę siodełek z dziurką bo heh zdarzyło mi się mieć błoto aż na getrach O_o
Ad. opony
Jeśli mieć jedną lepszą oponę to zdecydowanie na przód – gdy tylne koło wpadnie w poślizg, to tył roweru obciążony dupką jeszcze tą właśnie dupką naprostujesz, dodatkowo tam właśnie masz nogi i napęd i nimi sobie przy łapaniu równowagi też pomożesz. Jak w poślizg wpadnie przód to już raczej leżysz. To jest zresztą myk na oszczędność – tylna opona zwykle zużywa się szybciej, zużytą można zamienić z mniej zużytą przednią, i obie dojeździć do śmierci (opon), aż się pokaże zieloniutki spód:D
Dwa lata temu na zimę kupiłam jakieś conti reklamowane że niby specjalna guma, co nie twardnieje na mrozie, nie polecam – nie czuć różnicy, a bieżnik miały tak kiepski, że jak tylko się śnieg roztapiał, to zbierały wodę zamiast odprowadzać. I w tym miejscu powinnam wstawić model, ale nie wstawię, bo się na nie tak obrazilam, że nie wiem gdzie leżą.
Super te opony z kolcami i chętnie bym spróbowała, ale ja akurat rzadko do lasu jeżdżę w zimie, a ciagle zmieniać by mi się nie chciało…
Co jeszcze:
Ogólnie jak jest ślisko, to jadąc polecam mniej obciążać kierownicę, niech sobie przód roweru jedzie trochę jak chce (ale pod stałą kontrolą ofc).
Polecam też szerokie kierownice dla lepszej kontroli.
Zawsze koszmarnie marznę więc rękawiczki super grube narciarskie i w razie potrzeby jeszcze pod spód polarowe cieńsze.
Problemem jest dla mnie zawsze parowaniu okularów od komina:D Trochę to rozwiązują gogle jak już bardzo mocno śnieży, ale wtedy się już strasznie dużo tego szpeju robi co go trzeba zdjąć, jak się już dojedzie w to miejsce, w które się tak uporczywie dojechać chce….
A przed zimą wszystko porządnie nasmarować, ale serio wszystko, np. gwinty w korbie, a można nawet i mały serwis pedałów zrobić i do łożysk też smaru dodać… W zeszłym roku gdzieś nad Biebrzą mi zamarzło łożysko jednego pedała i zmiast kręcić się na łożysku odkręcał się od korby, cudem tylko odkręcił się na amen akurat przy posesji, gdzie były na stanie klucze płaskie, bo bym miała dłuuugą drogę do przejechania jedną nogą (no i szczęście że espedy):D
Ad błotnik Na rowerze bez bagażnika miałam zwykle taki https://www.centrumrowerowe.pl/photo/product/sks-s-blade-2-56873-f-sk7-w780-h554_1.webp, spoko bo łatwo założyć i zdjąć, nie trzeba z tym jeżdzić codziennie. Co by złodziej nie ukradł klasycznie pochlapać farbą, licząc że rowerzystka rowerzystce inszallah nie ukradnie…. Z przodu miałam wtedy chlapacz diy z butelki przymocowanej do rury dolnej (zagadka czym;). Ogólnie polecam butelki, mnóstwo brzydkich rzeczy a jakże przydatnych na rowerze można z nich zrobić. Na rowerze z bagażnikiem miałam zwykle najtańszy (właściwie darmowy bo z friszopu) plastik jak te https://prod-api.mediaexpert.pl/api/images/gallery/thumbnails/images/21/2183121/Blotniki-rowerowe-SIMPLA-Next-Long-front.jpg, bez oryginalnych mocować (bo z friszopu), ale takie błotniki i tak się mocuje głównie na ilewleziewszędzie trytytkek, bo się nigdy nie trzymają tak jak powinny. W marcu w ramach niespodzankowego pimp-up my bike koleżanki i koledzy z warsztatu założyli mi pełne błotniki. To będzie ich pierwsza zima, dotąd w terenie na błocku sprawdzały się dobrze.
Ale: warto pamiętać, że błoto czyt. z soli powstały śnieg bury jak żołnierz wyklęty, znajdzie się nie tylko na pupie, ale też w postaci kropek wszędzie indziej na spodniach, więc osobiście polecam kupić w lumpeksie najtańsze spodnie wierzchnie na rower, wcale niekoniecznie nieprzemakalne żeby się nie ugotować, tylko takie byle ochroniły właśnie przed błotem. A jeszcze można utrafić z odlaskami, jak ktosia ceni bezpieczeństwo ponad styl i szyk. W miejscu docelowym zostawiam na rowerze i przed drogą powrotną wykruszam suche już błoto. Nie polecam też na zimę siodełek z dziurką bo heh zdarzyło mi się mieć błoto aż na getrach O_o
Ad. opony Jeśli mieć jedną lepszą oponę to zdecydowanie na przód – gdy tylne koło wpadnie w poślizg, to tył roweru obciążony dupką jeszcze tą właśnie dupką naprostujesz, dodatkowo tam właśnie masz nogi i napęd i nimi sobie przy łapaniu równowagi też pomożesz. Jak w poślizg wpadnie przód to już raczej leżysz. To jest zresztą myk na oszczędność – tylna opona zwykle zużywa się szybciej, zużytą można zamienić z mniej zużytą przednią, i obie dojeździć do śmierci (opon), aż się pokaże zieloniutki spód:D Dwa lata temu na zimę kupiłam jakieś conti reklamowane że niby specjalna guma, co nie twardnieje na mrozie, nie polecam – nie czuć różnicy, a bieżnik miały tak kiepski, że jak tylko się śnieg roztapiał, to zbierały wodę zamiast odprowadzać. I w tym miejscu powinnam wstawić model, ale nie wstawię, bo się na nie tak obrazilam, że nie wiem gdzie leżą. Super te opony z kolcami i chętnie bym spróbowała, ale ja akurat rzadko do lasu jeżdżę w zimie, a ciagle zmieniać by mi się nie chciało…
Co jeszcze: Ogólnie jak jest ślisko, to jadąc polecam mniej obciążać kierownicę, niech sobie przód roweru jedzie trochę jak chce (ale pod stałą kontrolą ofc). Polecam też szerokie kierownice dla lepszej kontroli. Zawsze koszmarnie marznę więc rękawiczki super grube narciarskie i w razie potrzeby jeszcze pod spód polarowe cieńsze. Problemem jest dla mnie zawsze parowaniu okularów od komina:D Trochę to rozwiązują gogle jak już bardzo mocno śnieży, ale wtedy się już strasznie dużo tego szpeju robi co go trzeba zdjąć, jak się już dojedzie w to miejsce, w które się tak uporczywie dojechać chce…. A przed zimą wszystko porządnie nasmarować, ale serio wszystko, np. gwinty w korbie, a można nawet i mały serwis pedałów zrobić i do łożysk też smaru dodać… W zeszłym roku gdzieś nad Biebrzą mi zamarzło łożysko jednego pedała i zmiast kręcić się na łożysku odkręcał się od korby, cudem tylko odkręcił się na amen akurat przy posesji, gdzie były na stanie klucze płaskie, bo bym miała dłuuugą drogę do przejechania jedną nogą (no i szczęście że espedy):D