- przerywa zawody sportowe
- przykleja rękę do drogi. traci rękę
- pośmiewisko
- niszczy obrazy
- blokuje ruch
- nie zatrzymuje wydobycia ropy
- nieefektywne
- kontr-produktywne
vs
- wysadza w powietrze rafinerię
- wysadza w powietrze kolejną rafinerię
- wysadza w powietrze jeszcze więcej rafinerii
- realnie zatrzymuje produkcję ropy
Bo “konsekwencja” w wydaniu ruchu anarchistycznego doprowadziła do jego wspaniałego rozkwitu w ostatnich latach? Pewnie nie wszyscy ją stosują, ale dla tej części szczególnie wyznającej np. postulat nieograniczonej solidarności świetnie się sprawdza. Najlepiej jak wyrzucają z domu osobę, która broniła ich po udziale w starciu z płodowozem pod budynkiem…
Oczywiście, że jest znacząca różnica i że jest prosty powód, dla którego uważam, że lepiej, żeby nie zbudowano infrastruktury która zwiększy wydobycie paliw kopalnych, niż wysadzać ją w powietrze (już nawet pomijając oczywiste skażenie całej okolicy). Ale jest też różnica pomiędzy atakami, które można by racjonalnie uzasadniać, a takimi które wybijają nam z ręki argumenty i pasują jak ulał do planów rządu. Np. odbywają się parę dni po zamachu bombą szybkowarową przeprowadzonego przez korwinistę na autobus pełen ludzi i parę dni przed głosowaniem ustawy antyterrorystycznej.
A to pomijając samą zasadność i celowość tego typu ataków na aparat represji, który w Polsce działa akurat w wyjątkowo umiarkowany sposób. Jako punkt odniesienia polecam wycieczkę za zachodnią granicę do Niemiec albo Francji, bo za wschodnią wiadomo jak jest. Na losowych demonstracjach łatwiej tam wyłapać od pałaży niż u nas przez parę lat intensywnego uczestnictwa. Jaka jest w takiej sytuacji logika w eskalacji przemocy, ze strony ruchu, który i tak nie ma siły, żeby sam ze sobą sobie poradzić nie potrafię zrozumieć.
Ale oczywiście widziałem takich radykałów więcej. W Atenach chcieli mnie niemalże ze skłotu wyrzucać, za argumentowanie na rzecz innych strategii, niż te które stosują. Jednocześnie komunikując się między sobą na fejsiku, tolerując heroinę na Exarchii i zaraz tracąc kontrolę nad dzielnicą efektem swojej “anarchistycznej konsekwencji”.
Po tym wszystkim przestałem się identyfikować jako anarchista, po jakichś 18 latach intensywnej działalności, bo w tej ideologii już nie ma czego ratować. Zdegenrowała się i stanowi poletko do dowolnej eksploatacji przez kliki narzucające skuteczniej lub nie swój dyskurs. Niech sobie będzie dowolnie konsekwentna według losowo obieranych zasad i tak do niczego znaczącego nie potrafi osiągnąć.
Na przeciwległym końcu mamy ruchy, które naładują swoich ludzi ideologią, wsadzą im do ręki broń, a później się od nich odetną w sposób planowy (lone wolf itd), najlepiej jeszcze obarczając nas winą za ich działania. Wierzę, że pomiędzy tymi ekstremami już racjonalna droga oparta na uczciwości, rozsądku i daleka od fanatyzmu.
srodowisko tzw anarchistyczne trudno uznac za konsekwentne w czymkolwiek, wiec nie wiem w jaki sposob wykombinowales argument z pierwszego zdania. czy koniec pierwszego akapitu jest o Dimie, ktory miedzy innymi grozil wspolmieszkancom nozem? jesli tak, sorry ale niezle cie pojebalo. juz widze jak ty mnie bedziesz przyjmowal na herbatke a co dopiero razem ze mna mieszkal jak ci dam w morde, z powodu czegokolwiek co robilem w przeszlosci.