• Mitro@szmer.info
    link
    fedilink
    Polski
    arrow-up
    4
    ·
    10 months ago

    Świetny, całościowy artykuł. U mnie w pracy wychowawczynie na świetlicy już są przejęte (“to co ja teraz będę robić?”) i raczej nie podoba się ten pomysł. A szkoda, bo generalnie pracę domowe obecnie to koszmar. Tylko że to rozwiązanie też wiele nie zmieni :(

    • Kociamorda@szmer.info
      link
      fedilink
      arrow-up
      3
      ·
      edit-2
      10 months ago

      No, może wreszcie sposób, w jaki spędza się czas na co poniektórych świetlicach (nie tylko tych szkolnych) nie będzie przypominał pracy przy biurku w korpo. Bo aktualnie młode osoby (co by, w myśl Korczaka, nie używać upupiającego słowa “dziecko”) wracają z blisko ośmiodzinnej pracy w szkole prosto na nadgodziny do świetlic (również tych socjoterapeutycznych) i pracują kolejne kilka godzin, pod groźbą niemożności późniejszego odpoczynku (wykluczenia z zabawy) albo zjedzenia obiado-kolacji, nad frustrującymi pracami domowymi. I tak niczego się nie uczą, bo wychowawczynie często po prostu im podpowiadają, nie widząc wartości w zrozumieniu materiału, za to widząc nadrzędną wartość w bezmyślnym uzapełnieniu stron ćwiczeń i podręcznika. Oczywiście generealizuję na podstawie kilku świetlic, ale wyobrażam sobie, że tak mogą wyglądać zajęcia w wielu placówkach o nielicznym personelu, z rodzicami czuwającymi nad tym, aby ich “pociechy”, niezależnie od samopoczucia i poziomu zmęczenia, po prostu dostawały wysokie oceny (lub nie dostawały niskich za braki prac domowych).

      • Mitro@szmer.info
        link
        fedilink
        arrow-up
        2
        ·
        10 months ago

        Owszem, aczkolwiek problem jest bardziej złożony. Rodzice często nie potrafią pomóc dzieciom w lekcjach, wychowawczynie tak. Więc dzieci mają szansę się nauczyć. Ale bez zadań domowych ja będę mieć dodatkową pracę żeby dzieci poduczyć - będę musiała na bieżąco znać program z 4 klas z 5ciu szkół (bo świetlica jest osiedlowa a na osiedlu szkół kilka). Kiedy mam to zrobić? Skończy się tak, że w domu będą nadrabiać zaległości dzieci rodziców o wysokich zdolnościach intelektualnych a te z rodzin o mniejszych zdolnościach nie będą miały jak wyrównać zaległości. Bez zmniejszenia podstawy, wymagań egzaminacyjnych i rywalizacji szkół to będzie bagno nierówności :(